Wywiad z attache prasowym Biura Kontaktowego Parlamentu Europejskiego – Piotrem Wolskim, przeprowadzony przez uczniów klasy dziennikarskiej II LO w Wieluniu
– Jakie wykształcenie powinien, według Pana, zdobyć dziennikarz?
– Jestem geografem i meteorologiem z wykształcenia.
-Pan Jacek Grudzień z kolei skończył studia prawnicze. Dziś jest cenionym dziennikarzem. Czy wybór filologii polskiej to dobry start dla człowieka marzącego o dziennikarstwie?
– Tak. Dziennikarzem można być po różnych studiach. Nie przywiązywałbym się do poglądu, że dziennikarz to taki człowiek, który skończył studia dziennikarskie. W tym zawodzie często przydaje się wiedza specjalistyczna z innych dziedzin. Chodzi o to, żeby zbudować sobie jak najszerszy horyzont odbioru świata. Nawet gdy studiujecie fizykę, możecie być dobrymi dziennikarzami. Trzeba dużo czytać, poznawać filozofię i psychologię, wyrobić sobie nawyk czytania dobrej prasy – sięgać po gazety, które są ciekawe, miedzy innymi po te zagraniczne. Według mnie umiejętność pisania to kluczowa sprawa. Potwierdzają to moje doświadczenia z pracy w gazetach. Gdy pracowałem w jednej z gazet, brałem udział w tworzeniu jej redakcji. Szukaliśmy dziennikarzy. Zgłosiła się dziewczyna, która przysłała CV i mówiła 12 językami, w tym 4 martwymi. Problem był jeden – nie potrafiła pisać po polsku. To jest właśnie największy problem dziennikarza.
– Jakie umiejętności, obok sprawnego pióra, są kluczowe w tym zawodzie?
– Myślę, że jest to umiejętność sprawnego mówienia, sprawna komunikacja z innymi. Ja rozpocząłem swą przygodę z dziennikarstwem od radia. Tu to, w jaki sposób mówiłem do ludzi, w jaki sposób rozmawiałem, było kluczowe. Wydaje mi się, że w polskich szkołach na te umiejętności powinno się zwracać największą uwagę. W zawodzie dziennikarza liczy się umiejętność formułowania swych myśli tak, żeby krótko przekazać całe bogactwo treści. Ważne jest też, by być naturalnym.
– Czy w każdym momencie swojego życia można podjąć decyzję o byciu dziennikarzem?
– Myślę, że można w każdej chwili zmienić decyzję dotyczącą zawodu. Nigdy nie jest na to za późno, tak naprawdę w każdym momencie można zmienić swoje życie i zostać dziennikarzem. Łatwiej jest jednak tym, którzy znają środowisko dziennikarskie od początku swej kariery.
– Pracował Pan w wielu redakcjach…
– Od 17 lat pracuję w dziennikarstwie. Związany byłem z wieloma redakcjami. Na początku zawsze można liczyć na pomoc innych, ale należy pamiętać, że trzeba stać się w pewnym momencie samodzielnym. Musicie mieć wizję tego, co chcecie robić, i iść własną drogą. Gdy pracowałem na przykład w radiu, chciałem robić reportaże radiowe. Zrobiłem kilka takich reportaży, nawet za jeden z nich dostałem nagrodę na jednym z festiwali w Łodzi. Zabrakło mi jednak determinacji, żeby się zająć tylko tym, chociaż w dziennikarstwie wydawało mi się najbardziej atrakcyjne pisanie reportaży. Pamiętajcie, że ważna jest determinacja – gdy zaczynacie pracować w małej redakcji, trzeba od początku myśleć o tym, by sięgać dalej, szukać rzeczy, które was interesują. Do tego potrzebna jest również odwaga – gdy się nie udaje od razu, należy podejmować kolejne próby, nie poddawać się.
Funkcja attache prasowego Biura Kontaktowego Parlamentu Europejskiego stawia Pana w sytuacji dziennikarza pracującego zawsze wobec wielkiej polityki. Czy trudno jest na takim stanowisku zachować obiektywizm i nie ujawniać swoich poglądów politycznych?
-Myślę, że w parlamencie to jest właśnie łatwe. Gdybym był rzecznikiem prasowym w jakimś koncernie farmaceutycznym, to mógłbym wchodzić w takie konflikty. W parlamencie europejskim to jest łatwe z dwóch względów: po pierwsze, nie mamy takiego przymusu, że musimy sprzedać akurat ten tekst, a nie inny, aby to jakaś gazeta opublikowała. Druga rzecz, że w parlamencie zasiadają posłowie z różnych partii, więc ta neutralność polityczna jest po prostu wymuszona. Poza tym my mamy gwarancję pracy jako urzędnicy służby cywilnej.
– Co Pan sądzi o edukacji dziennikarskiej już na poziomie szkoły średniej? Czy na tym etapie dobrze jest ukierunkować zainteresowania młodzieży?
– Myślę, że to dobry pomysł. Zawsze możecie zrezygnować, a zawsze zyskujecie kilka dodatkowych lat na to, żeby czegoś się nauczyć, dowiedzieć oraz kształtować różnego rodzaju umiejętności, bo tak naprawdę taki zawód kształtuje was jako ludzi. Można nauczyć się odwagi rozmawiania z ludźmi.
– I to jest też fajna praca pod pewnym względem, bo macie okazję rozmawiać z takimi ludźmi, z którymi nigdy w życiu byście nie porozmawiali.
– Na przykład my dzisiaj z Panem…
– Na przykład.
– Mówił Pan o różnych programach dla studentów. Czy są również programy edukacyjne związane z Parlamentem Europejskim dla uczniów szkół średnich?
– Właśnie o tym chciałem wam teraz powiedzieć. Macie możliwość wzięcia udziału w konkursach, które otworzą wam drogę do zajęć związanych z funkcjonowaniem Parlamentu Europejskiego (np. udział w symulowanych obradach).
– Czy Pana praca koliduje w jakiś sposób z życiem rodzinnym?
– Gdy byłem dzieckiem, chciałem mieć pracę, która będzie wiązała się z wieloma podróżami. Teraz moje życie polega na tym, że mieszkam głównie w hotelach. Gdy przychodzę na lotnisko, to już tu niektórzy mi mówią po imieniu, bo rzeczywiście tych wyjazdów jest dużo. W zeszłym roku wyjeżdżałem chyba w 20 delegacji. Często jest tak, że do Strasburga wylatuję co miesiąc, podobnie na sesję plenarną do Brukseli. Jeżdżę z dziennikarzami na seminaria i na szkolenia. Raz Bruksela, raz Luksemburg, wiec tych podróży jest naprawdę sporo. Niestety nie są to podróże na Wyspy Kanaryjskie lub na Seszele . Pracuję także w Warszawie, wtedy jest to tradycyjny czas pracy. Można do tego przywyknąć i pogodzić z życiem osobistym.
Wywiad przeprowadziły:
Patrycja Gmyrek,
Kamila Oszczęda,
Martyna Szlawska.